Witajcie po weekendzie!
Jakoś w weekend nie jest mi po drodze z pisaniem - a tym razem praktycznie całe dwa dni spędziliśmy w domu rodzinnym mojego chłopaka. Jestem na bieżąco z Waszymi blogami, ale ciężko mi się przelogowywać
w telefonie, więc dopiero dziś zabiorę się za komentowanie 😊
Zacznę może od tego, że wbrew moim obawom, bilanse u mojej mamy miałam całkiem przyzwoite (czwartek- 620 kcal, piątek: 505 kcal). Miałam jednak kryzys emocjonalny po powrocie do siebie. Ogólnie cały zeszły tydzień byłam mega rozdrażniona i bardzo niestabilna. Co prawda, niby miałam tego świadomość i moja terapeutka też mnie przed tym ostrzegała - nawet uprzedziłam chłopaka, że będę mieć większe wahania nastroju, ale stwierdził, że to nic nowego 😅 Odczułam mocno tę zwiększoną drażliwość. Można było mnie zirytować dosłownie wszystkim, a będąc sama ze sobą - na przemian czułam nieopisaną radość i motywację z dogłębnym smutkiem, pustką i frustracją. Apogeum miało miejsce, gdy mój Niuniek zajadał pizzę
w piątek o 20:30 - poryczałam się jak dziecko z bezsilności i z bliżej nieokreślonej przyczyny 😅 (pizzy oczywiście nie tknęłam)
W sobotę waga pokazała w końcu poniżej 66 kg, których już miałam dość.
dzień XVII - 290 kcal
waga: 65,9 kg
dzień XVIII - około 1000 kcal
waga: 65,2 kg
Tłumacząc tę różnicę - w sobotę miał być grill, więc praktycznie nic nie jadłam, aby mieć miejsce na kiełbasę 😁Niestety pogoda pokrzyżowała plany (zostałam z najniższym bilansem od początku diety) i grill odbył się
w niedzielę, a wieczorem wskoczył jeszcze mały kebs, który sprawił, że skończyłam z kolei z najwyższym bilansem. Mimo wszystko nie żałuję, ponieważ od trzech dni nie mogłam się wypróżnić, więc potrzebowałam takiego cheat day, aby ruszyć metabolizm.
I już ostatnia informacja! Próbuję z dietą IF w wymiarze 18/6. Okienko na jedzenie ustaliłam sobie między 12 a 18. Na początek przez tydzień, aby się w tym rozeznać. Na dziś zaplanowałam spożycie około 400 kcal w owym okienku. Nadrabiam też picie wody, ponieważ przez weekend mało piłam
i czuję się taka wysuszona.
Dzisiejsza waga z rana: 65,8 kg, ale dzięki Wam podchodzę do tego ze spokojem - zatrzymało mi się trochę wody w organizmie no i ta treść żołądkowa.
Trzymajcie się chudo! 💙
Huśtawki nastrojów to norma. Przynajmniej u mnie. Trzymaj się, powodzenia!
OdpowiedzUsuńMalutkie bilanse kochana, uważaj na siebie! Koniecznie daj znać jak IF, sama może spróbuje.
OdpowiedzUsuńTo piękne, że potrafisz trzymać mniejsce w brzuchu na wieczorny posiłek :) if to dobra metoda!
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten pojedynczy cheat day wyjdzie Ci na dobre. Zwłaszcza, że większość bilansów masz pięknych :)
OdpowiedzUsuńMasz takie bilanse, że jeden "niby" wyższy bilans Ci nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńCo do drażliwości - no cóż, jakby nie było - głodzisz się, nerwowość jest tu czymś normalnym :(
Czytanie Twoich postow jest jak wchodzenie po drabinie, za kazdym razem blizej celu. Gratuluje konsekwencji :)
OdpowiedzUsuńJesteś tak bardzo motywująca <3 chciałabym umieć zjeść tylko 1000 kcal na grillu
OdpowiedzUsuń