czwartek, 24 czerwca 2021

#25 żyję, egzystuję, trwam sobie

 Hej, 

wciąż tu jestem, choć ostatnio milcząca - staram się śledzić Wasze blogi na bieżąco, ale wybaczcie mi, że w ostatnim tygodniu się nie udzielałam.
Po prostu czuję się fatalnie fizycznie a te upały wyniszczają mnie również psychicznie. 

Aanderand - w sumie to nie boję się napadów, nawet przy bardzo niskiej kaloryczności. U mnie jest tak, że jak wytrzymałam już 2/3 tygodnie to czuję względną kontrolę. I tak obsesyjnie liczę te kalorie, że nie wyobrażam sobie napadu. Myślę, że to dzięki temu, że ogólnie czuję się stabilnie w życiu
i w związku, więc nie czyha na mnie niebezpieczeństwo zajadania emocji. 

Kot Mahometa - to bardzo miłe, że jesteś ciekawa co u mnie, dziękuję 😍

Po szczepieniu umierałam prawie dwa dni i czułam się wykończona, ale tego się spodziewałam, więc to najmniejszy problem. Ogólnie jakoś od trzech tygodni pojawiły się u mnie problemy z ciśnieniem, mianowicie mam bardzo niskie typu 86/65 (i to po kawie) a przy tym dość wysoki puls w stanie spoczynku, np. 90 a nawet 105. Może nie jest to jeszcze niedociśnienie, ale odnosząc do mnie (zawsze miałam niemal książkowe) - jest to spadek, który odczuwam. Najbardziej doskwierają mi szumy, jakby strzykanie w uszach (coś jak podczas lotu samolotem) i ogólnie słabość organizmu a momentami szybkie kołatanie serca, np. gdy pokonam drogę do łazienki po dłuższym spoczynku hahaha 

Moja waga to jakaś porażka. Można powiedzieć, że nic się nie zmieniło od poprzedniego tygodnia, waha się pomiędzy 62,2 a 62,8. Dzisiaj jest 62,5 kg. Nie przejmuję się tym za bardzo, bo jestem akurat w połowie cyklu (w tamtym miesiącu też w tej fazie waga się mocno wahała) i dodatkowo nie wypróżniałam się od niedzieli... Podniosłam też kalorykę, bo po dwóch tygodniach na 300 kcal zaczynałam być wrakiem. Teraz jest różnie - 600, 900, 500 kcal. 

Podniesienie kaloryki tak czy siak miałam w planach, ponieważ jutro wyjeżdżamy za granicę do rodziny - na dwa tygodnie - i nie będę ważyć posiłków a mój wpływ na to, co jem będzie trochę ograniczony. Mój plan to po prostu słuchać swojego organizmu, wypełniać go warzywami i owocami, jeść zdrowo i w miarę normalnie, ale nie przekraczać 1000/1500 kcal. Zobaczymy co pokaże waga po powrocie. 

Prawdopodobnie przez te dwa tygodnie będzie u mnie cisza, być może
w połowie pobytu dam znać jak mi idzie. Jutro czeka mnie około 14 godzinna podróż samochodem, podczas której będę również kierowcą. Trzymajcie kciuki! 

Postaram się dziś pokazać u Was na blogach <3 

Trzymajcie się!

edit: Wypróżniłam się!😂😂👍


środa, 16 czerwca 2021

#24 zaczipowana

Hej, 

jestem właśnie po drugiej dawce szczepionki i bardzo się cieszę, że już mam to za sobą. Szczerze mówiąc, nie nabrałam wczoraj zapasu kalorii i zostałam w okolicach 300 kcal. Wczorajsze jedzonko: 

12:00 - kawa z mlekiem - 30 kcal 

13:30 - sucharek z pomidorem - 25 kcal 

14:30 - jabłko - 80 kcal

17:15 - warzywa na patelnie - 130 kcal 

18:30 - jabłko - 55 kcal 

        RAZEM: 320 kcal

dzisiejsza waga: 62,6 kg 

Spadek tylko o 100 g, ale dobre i to. Dzisiaj przez szczepienie, które miałam
o godz. 10, zrezygnowałam z IF i zjadłam o 9 (zamiast o 12) dwa sucharki
z pomidorem (45 kcal). Pisząc sucharki, mam na myśli chrupkie pieczywo typu wasa - kupuje z firmy Sante - jedna taka "kromeczka" ma 19 kcal.
W połączeniu z pomidorem jest to mega niskokaloryczne śniadanie i dobre 😊 Po szczepionce zjadłam ogórka kiszonego (10 kcal) i wciąż się zastanawiam co dziś zjeść na obiad. Prawdopodobnie makaron z sosem - wyważony tak, aby nie przekroczyć 150/200 kcal a na wieczór małe jabłko (80 kcal) i w ten sposób skończę kolejny dzień z bilansem w okolicach 300 kcal. Może jeszcze w międzyczasie wleci pomarańcza 😋

Dzięki za odzew co do blizn. Tatuaż nie wchodzi w grę, bo musiałby zająć całe udo, a takie duże tatuaże, w dodatku na udach nie są w moim guście (i tak nie miałabym na to funduszy xd) Myślę, że wypróbuję skinoren, no i "czas, który leczy rany" XD 😂

A dziś jeszcze czeka mnie 200 brzuszków. 

Trzymajcie się wytrwale!

wtorek, 15 czerwca 2021

#23 codzienność

Witajcie

żyję, dietuję, brzuszkuję i chudnę 😀 

Trochę spadła regularność moich postów, ponieważ nic ciekawego się u mnie nie dzieję. Miniony tydzień okazał się bardzo dobry pod względem bilansów: między 200 a 400 kcal z wyjątkiem soboty - około 850 kcal, ale było mi to potrzebne, aby uruchomić wypróżnienie XD Ten tydzień zapowiada się podobnie. 

wczorajszy bilans (14.06) : 330 kcal ; waga: 63,3 kg 

                                             dzisiejsza waga: 62,7 kg 


Być może dziś pozwolę sobie na 400 - 500 kcal, ponieważ jutro rano czeka mnie druga dawka szczepionki. 

W piątek się opalałam i tak, jak niemal co roku - spaliłam się 😂 Ogólnie nie lubię się opalać, ale był to pewnego rodzaju eksperyment. W tamtym roku nie mogłam leżeć na słońcu z powodu świeżych ran - teraz chciałam zobaczyć jak blizny zareagują na słońce. I cóż... Chyba już pozostaną białe. Niby nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, ale na pewno mniej raziłoby oczy, gdyby to były zwyczajne szramy, które nie układają się w wyrazy. A są to słowa, których wolałabym nie pokazywać innym ludziom, Powiedzenie, że można ze mnie czytać jak z otwartej księgi nabiera nowego znaczenia. Cóż mogę powiedzieć? Za głupotę trzeba płacić. Może znacie jakieś cudowne maści, które potrafią pozbyć się białych blizn po samookaleczaniu? 

kadr z serialu "Ostre przedmioty"


Trzymajcie się 💙💪

piątek, 11 czerwca 2021

#22 upiorne weekendy

Hej, 

dziękuję za tyle słów pochwał i gratulacji - jesteście Kochane! 💙 Zdałam sobie dzięki temu sprawę, że za mało doceniam efekty, które już osiągnęłam
i ciągle jestem niezadowolona. A przecież mam powody do radości - wystarczy spojrzeć na te liczby. I właśnie WY jesteście częścią sukcesu, który do tej pory osiągnęłam! 💪

Teraz jestem w autobusie do domu rodzinnego - teraz w każdy weekend wyjeżdżamy, już nie pamiętam kiedy spędziliśmy go u siebie. Wiąże się to
z tym, że wynajmujemy w bloku i nie można sobie pochillować na tarasie a do tego teraz - przy upałach - jest w ciul gorąco, dlatego fajnie się wyłożyć na ogródku (może dziś będę się opalać). Minus natomiast jest taki, że trudniej mi zachowywać dietę (IF), liczyć kalorie i mieć kontrolę u mojej mamy. 

Przez ostatnie 3 dni jadłam po około 300 kcal, więc dziś te 500/600 byłybo wciąż okej - oby nie więcej! Póki co mam czysty licznik - piję wodę i postaram się poczekać jak najdłużej z pierwszym posiłkiem. 

Dzisiejsza waga: 63,3 kg. 

moje posty stają się coraz nudniejsze.

Trzymajcie się! 

środa, 9 czerwca 2021

#21 WYMIARY nr 2

 Witajcie! 

Nie pisałam nic przez cały tydzień, głównie dlatego, że nie korzystałam
z laptopa. Narobiłam sobie trochę zaległości u Was, ale już wszystko nadrobione! 😎 Długi weekend spędziliśmy w rozjazdach - trochę u mnie, trochę u Minia. Znowu grill i do tego alkohol - przez to dopiero dzisiaj wróciłam do wagi sprzed weekendu (63,8 kg) a wcale nie jadłam dużo. Jestem już po okresie i mam nadzieję, że teraz kilogramy polecą trochę szybciej, bo czuję jakbym zmarnowała tydzień. 

O dziwo trzymam się planu brzuszkowania 💪 

A dziś w końcu nadszedł dzień na mierzenie! Poprzednie było 7 maja, więc spóźniłam się o 2 dni, ale czekałam aż okres się skończy.

                                   waga (7 maja) - 69,3kg;  BMI - 25,4  

waga (9 czerwca) - 63,8 kg; BMI - 23,2 

                policzki: 45 cm; -2 cm 

                   szyja: 35 cm; -2 cm

klatka piersiowa: 88 cm; -4 cm

                 ramię: 30 cm; -2 cm

                    talia: 73 cm; -5 cm

                brzuch: 93 cm; -5 cm

                biodra: 99 cm; -5 cm

                    udo (I): 59,5 cm; -3,5 cm

            udo (II): 43 cm; -2 cm

                łydka: 37 cm; - 2 cm

Łącznie jestem mniejsza o 32,5 cm!!! 😱🙉🙈

i lżejsza o 5,5 kg (tutaj mogło być lepiej)

Pięknie to brzmi, ale nie widać tego AŻ tak. No cóż, lecimy dalej, kolejne dni, tygodnie, miesiące...  

Trzymajcie się! 💛

środa, 2 czerwca 2021

#20 plany na czerwiec

 Witajcie! 

W weekend pisałam ambitnie o brzuszkach, ale później była ta impreza, oświadczyny <3 no i poniedziałek (każda wymówka jest dobra). Jednak wciąż jestem nastawiona na "brzuszkowe wyzwanie", które będzie trwało cały czerwiec. Zaczęłam od wczoraj i zrobiłam sobie nawet tabelkę
z rozpisaniem docelowej liczby na każdy dzień. Łącznie w czerwcu mam zamiar zrobić 5 tysięcy brzuszków. 


Robię je w takich seriach jak pisałam w poprzednim poście. A liczby, które widzicie są trochę "z czapy" - dopasowane do mnie, ponieważ pod koniec czerwca wyjeżdżamy za granicę, więc musiałam nieco poluzować. Jeśli któraś z Was jest chętna to zapraszam do BRZUSZKOWANIA ze mną! 💖 
Na razie odpuszczam sobie inne ćwiczenia i treningi, bo nie potrafię
w żadnych wytrwać. 

Przez dwa dni tkwiłam na 64,9kg i jadłam poniżej 300 kcal. Dziś waga pokazała 63,9 kg. Czyli cel jaki miałam do końca maja spóźnił się o dwa dni. Do końca czerwca chciałabym zobaczyć 5 z przodu! 

CELE NA CZERWIEC: 
 
1. BRZUSZKOWANIE 😂
2. jak najwięcej spacerów - to naprawdę pomaga, dziękuję Aanderand 💗
3. pozostaje przy IF do 20 czerwca  
4. kaloryczność: poniżej 500 kcal (wyjątek możliwy raz w tygodniu, ale nie więcej niż 1000 kcal)
5. waga: max. 59,9 kg do końca czerwca. 

Niektóre z Was piszą, że świetnie mi idzie oraz że czytanie mnie Was motywuje. Przyznam, że fakt bycia motywacją choćby dla jednej osoby napędza mnie jeszcze bardziej do działania, ale chciałam też podkreślić, że te moje coraz niższe bilanse nie pozostają bez konsekwencji. Fizycznie czuję się dobrze, ale naprawdę dużo energii poświęcam na walkę
z pokusami. Teraz, przed okresem (miał być dziś) jest mega ciężko - od trzech dni chodzi za mną śmieciowe żarcie i wieczorami jestem tym sfrustrowana
i zła (zwłaszcza, że po godz. 18 nic już nie jem). Dlatego dzisiaj postanowiłam, że pozwolę sobie na pizzę. Decyzja już zapadła i czekam, aż mój Niuniek wróci z pracy, ale wciąż czuję taką niepewność. Zauważyłam, że ja już nie jem posiłków tylko kalorie 😅 a w takiej pizzy zamówionej nie mogę ich dokładnie wyliczyć. Mam nadzieję, że nie będę mieć wyrzutów sumienia i pozbędę się tej przed okresowej chcicy na jedzenie.

Trzymajcie się!