sobota, 29 maja 2021

#18 matka

 Cześć! 

Dzisiaj chciałam się Wam trochę pochwalić i trochę pożalić. A jak! Powiedzmy, że to równowaga w przyrodzie 😎 

Otóż, wczoraj miałam piękny bilans (zwłaszcza tę część spalonych kalorii). 

dzień XXIII (piątek) - 360kcal/ 650kcal 

waga: 65,1 kg 

Co prawda waga stoi w miejscu od trzech dni, ale za 4 dni mam mieć okres, więc fakt, że nie wzrasta uważam za sukces. I po cichu liczę, że po okresie nastąpi większy spadek. A co do tego chwalenia się: około 600 kcal wyrobiłam na chodzeniu - aplikacja pokazuje, że zrobiłam ponad 15 tyś kroków (10 km) - już nie pamiętam kiedy tyle chodziłam! I jeszcze jedno - zaczęłam robić brzuszki - wiem, że nie spalają one zbyt wiele kalorii, ale chciałabym sobie zrobić takie wyzwanie, np. przez miesiąc i zobaczyć czy będą jakiekolwiek efekty. Na jedną serię przypisałam 50 brzuszków
z przerwami pomiędzy (kilkanaście sekund): 20/15/10/5 - a takich serii zrobiłam wczoraj 4! Co daje 200 brzuszków 😱💥 Tak, mam dziś zakwasy 😅

A teraz żale. Jestem z moją mamą pod jednym dachem od czwartkowego wieczoru i tak bardzo się cieszę, że już z nią nie mieszkam i jutro wrócę do "siebie". Ogólnie kontakty z matką mam niby dobre, fajne, luzackie, ale bardzo powierzchowne. Co prawda nigdy nie prowadziłyśmy "otwartej wojny", nie było kłótni czy krzyków, ale już od dobrych kilku lat mam wrażenie, że prowadzimy jakiegoś rodzaju "cichą wojnę". Nie wiem do końca jak mam to nazwać i czy mnie zrozumiecie. Po prostu czuję, że w jakimś stopniu (chorym stopniu xd) rywalizujemy ze sobą? dyplomatycznie się hejtujemy? Chociaż mam wrażenie, że jednak moja mama robi to często wprost. I wiem, że to co teraz napiszę, może niektórym z Was wydać się bez znaczenia, bo większość z Nas ma w jakiś sposób poryte relacje z matką czy ogólnie rodzicami, ale mnie to dotyka. Do rzeczy. Moja mama na pewno wie, że chciałabym być chudsza, a nawet jeśli nie, to obie wiemy, że ona by chciała abym była chudsza. Teksty w stylu "Nie powinnaś tego jeść", "Tobie już wystarczy", "Nie jedz tyle słodyczy", "Co Ty się tak obżerasz?", "Chyba przytyłaś", "Coś Ci się uda spasły", "Tak Cię wzdęło czy masz taki gruby brzuch?", "Ruszaj się więcej, bo będziesz gruba i znowu wpadniesz
w depresję" są na porządku dziennym. I ja zazwyczaj po takich słowach, rzuconych niby od niechcenia uciekałam w napady i jadłam jeszcze więcej. Aż do granicy, w której przechodzę na dietę i przestaję jeść. Co prawda nie powiedziałam mojej mamie, że się odchudzam, bo nie chce mi się słuchać jej komentarzy na ten temat, ale wydaje mi się, że może się domyślać, widząc, że prawie nie jem, nie pije piwa ani kolorowych napojów tylko wodę
i odmawiam placków, którymi ona się zajada. Dzisiaj zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała: "Urosły Ci boczki, musisz zacząć robić skłony",
a wczoraj zaczęła mówić o tym, jak to ona schudła (akurat to fakt - waży 56 kg) i że musi więcej jeść - i to wszystko jedząc dwa duże kawałki ciasta.
I chodzi o to, że ja jestem pewna, że to było po to, abym poczuła się gorsza, abym jej pozazdrościła. Do repertuaru o tym, że się spasłam dołączają również teksty o tym, że jestem beznadziejną panią domu i ogólnie dziewczyną dla mojego chłopaka. Nie jest tajemnicą, że za jakiś czas mój chłop planuje oświadczyny i praktycznie za każdym razem jak jestem
w domu, wysłuchuję litanii o tym jak ona się mu dziwi. Dzisiaj, gdy byłyśmy na spacerze z psem w lesie znowu produkowała się na temat tego, że się dziwi, że on mnie chce, skoro ja nie gotuję, nie sprzątam (akurat co do sprzątania to się myli) i ogólnie co ze mnie za KOBIETA? Właściwie mówiła do moich pleców, bo ja nie komentując tego wystrzeliłam do przodu, aby nie odpowiedzieć jej żeby się zamknęła. Podsumowała to tak, że może teraz mój chłopak przymyka na to oko, ale za jakiś czas zobaczy i się nie będzie chciał żenić. PROSTE, CO NIE? Spędzając z nią za dużo czasu czuję się jak najgorszy nieudacznik świata. 


Wybaczcie, ale musiałam gdzieś to wyrzygać. 

Co do diety - to dziś 6 dzień IF - już się przyzwyczaiłam. Mój bilans na dziś wynosi na razie 0 kcal. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, wsparcie
i rady pod poprzednim postem!💖Jestem przekonana, że bez Was nie byłabym w tym miejscu, do którego już udało mi się dojść!


Trzymajcie się chudo i wytrwale!💓

7 komentarzy:

  1. Gratuluje wagi! Bardzo dobrze Ci idzie, ciagle jest mniej, starasz sie, badz z siebie zadowolona i nie mysl o komentarzach innych osob. Schudlas, wiec nie moze byc cie wiecej :)

    Co do mamy i jej komentarzy to bardzo przykre i na pewno ciezko miec dystans, bo to w koncu twoj rodzic. Tak naprawde nikt nie ma prawa wtracac sie do naszego zwiazku, jesli nie dzieje sie w nim nci zlego..Kwestia sprzatania i gotowania przez kobiety to juz w ogole tak stereotypowe podejscie, ze nie moge :p Jakby to byl obowiazek a zwiazek partnerski nie istnial. ja nie gotuje dla mojego faceta praktycznie w ogole, bo kucharka ze mnie zadna, mamy inne smaki. Czasem tylko zjemy cos razem a sprzatanie to kwestia nas obydwu. Nie jestes przez to gorsza ani troche, ale rozumiem w pelni, ze jest Ci z powodu tych komentarzy przykro. Bo ile w sumie mozna tego wysluchiwac

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że masz takie relacje z matką. Powiem Ci, że często słyszę albo czytam dziewczyny, które mają w jakiś sposób poryte matki. Nie wiem czemu one, moja też, czepiają się wagi jakby to była najważniejsza rzecz ba świecie. Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  3. Typowy narcyz z niej. Dowartościowuje ją Twoja krzywda. Moja tez tak ma. Jak tylko wyszłam z drastycznego odchudzania (przy którym notorycznie mnie straszyła szpitalem psychiatrycznym) to zaczęły się przytyki, ze grubnę :/ moje życie nigdy nie miało dla niej większego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Udusiłabym taką matkę. Serio. Albo zaczęła jej dopieprzać tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję bilansu i ćwiczeń, trzymam kciuki za wyzwanie <3
    Co do matki - nienawidzę takich wampirów energetycznych, moja babcia jest taka sama. Masakra, jeszcze to wszystko pod płaszczykiem "troski i szczerości". Też jej zacznij dogadywać - upiekła ciasto? Powiedz, że nie chcesz jeść, bo zawsze jest takie tłuste i ciężkie, że Cię brzuch boli.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Analizując różne wpisy i rozmowy ze znajomymi dochodzę do wniosku, że w dzisiejszych czasach większość kobiet ma bardzo nieprzyjemne relacje ze swoimi matkami co jest dość smutne patrząc na to jak wizerunek mamy jako najlepszej przyjaciółki jest zwykle przedstawiany i jak mówione jest nam, że matkę trzeba kochać za wszelką cenę

    OdpowiedzUsuń